Dlaczego jem słodycze?



Uwielbiam słodycze. Słodki smak jest chyba moim ulubionym i nie sądzę, abym była w tym osamotniona. Nie wyobrażam sobie tak zupełnie, totalnie, na zawsze i nieodwołalnie zaniechać sięgania po słodkości, choć tyle się mówi, że "słodycze są niezdrowe". Nie zraża mnie to, bo wiem, że to taki skrót myślowy. Potrafię go rozszyfrować :)

Jadam zatem słodycze, pamiętając jednak o tym, że mogę dokonać lepszego lub gorszego wyboru pod kątem ich wpływu na mój organizm. Zdarza mi się sięgnąć po słodkości mając na uwadze to, że wszelkie rygorystyczne zakazy respektowane są tylko tak długo, jak długo pozwalają na to moje zasoby psychologiczne (które, jak to zasoby, niekiedy się wyczerpują). Smakuję ciasta i ciastka, lody i desery, wierząc mocno, że „wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę”.



Ale od początku. Dlaczego ludzie tak bardzo lubią słodki smak? Co czyni go tak wyjątkowym? Co sprawia, że kusi, nęci, nie daje o sobie zapomnieć, często uzależnia?


WSZYSTKO CO DOBRE... SMAKUJE SŁODKO

Dla większości noworodków pierwszym poznanym smakiem jest smak mleka karmiącej go matki (dla reszty smak mleka modyfikowanego), które ze względu na zawartość laktozy, jest słodkie (mleko syntetyczne również ma słodki posmak). Akt karmienia to nie tylko żywienie dziecka, ale nawiązanie z nim szczególnej, głębokiej więzi. To moment bliskości, który pozwala na zbudowanie poczucia bezpieczeństwa; to chwila przyjemności, wywołująca w dziecku pozytywne emocje. Stąd już od samego początku tworzy się asocjacja między doświadczaniem przyjemności a słodkim smakiem.

W pewnym momencie związek między przyjemnością a słodkim smakiem przestaje być wzmacniany przez bliskość z matką, coraz większe znaczenie w życiu dziecka zaczyna odgrywać szeroko rozumiana kultura. Dziecko uczy się, że słodki smak towarzyszy świętowaniu ważnych uroczystości (urodzin, imienin, świąt). Zauważa, że jest on nagrodą za dobre zachowanie, dobre oceny w szkole, za pomoc młodszemu bratu w odrobieniu zadania domowego. Dostrzega, że słodycze są remedium na smutki i zmartwienia – mama pociesza po przegranym konkursie tabliczką czekolady, tato funduje pączka z dżemem po wywrotce na rolkach. Smak triumfów, radości, bliskości z rodziną, znaczących uroczystości, miłości w akcie ocierania łez to... słodki smak. 

Inna sprawa, że spożywanie słodyczy powoduje uwalnianie opioidów i dopaminy, substancji wprawiających w nas w dobry nastrój, ale także - uzależniających. Nic więc dziwnego, że tak bardzo kochamy słodki smak.

I czy jest w tym coś złego?


NIEBEZPIECZNY SKRÓT

Stwierdzenie, że słodycze są niezdrowe narzuca nam myślenie, że wszystko to, co ma słodki smak, powinno być zakazane (o ile zależy nam na tym, aby być zdrowym, co stanowić by miało logiczną konsekwencję unikania niezdrowych produktów). Jednocześnie zrównuje pojęcia, między którymi nie powinno stawiać się znaku równości. Na przykład kaloryczny = niezdrowy, albo na odwrót, niskokaloryczny = zdrowy. Poza tym fakt, że do kategorii "słodycze" możemy wrzucić naprawdę wieeeeeeele produktów o słodkim smaku, nieco komplikuje możliwość przyklejenia do nich wszystkich etykietki "produkt niezdrowy".

Bo można, naprawdę to możliwe, by cieszyć się słodkim smakiem bez wyrzutów sumienia i drżenia o swoje zdrowie :) To własnie te wybory, o których wspomniałam na początku. Zamiast sięgnąć po sklepowy batonik, można przygotować go samodzielnie - bez tony cukru rafinowanego, a z garstką suszonych owoców, które poza nadaniem słodkiego smaku, wzbogacą naszą przekąskę o, na przykład, błonnik.  Domowy baton bez tłuszczów TRANS, a ze zdrowymi tłuszczami z orzechów. Nie tylko smacznie, ale uwaga, całkiem zdrowo!

Mogłabym mnożyć przykłady zdrowych zamienników niekoniecznie zdrowych słodkości, ale że Internet pęka w szwach od rewelacyjnych przepisów.... podaruję sobie dalsze podpowiedzi na zdrowe słodycze. Zapraszam niemniej TUTAJ - staram się od czasu do czasu wrzucić przepis na coś pysznego i łatwego w przygotowaniu - każdą propozycję testuję osobiście :)

Podsumowując: "słodycze są niezdrowe" jako skrót myślowy należy rozumieć tak, że cukier rafinowany w asyście tłuszczów TRANS (w które obfitują paczkowane ciastka i ciasteczka, batony, czekolady itd.) nie wpływają pozytywnie na nasz organizm, a wręcz ich wpływ jest niekorzystny. Efekt ten potęguje oczywiście ilość zjadanych słodyczy oraz częstość aktywności fizycznej (im rzadsza, tym sięganie po słodycze jest bardziej zagrażające naszemu zdrowiu). Jeżeli jednak mianem "słodyczy" nazwiemy domowej roboty batoniki zbożowe, ciasteczka z otrębów owsianych, ciasto fasolowe z karobem czy pralinki z ziaren i suszonych owoców..... ten powtarzany ciągle skrót myślowy zdaje się być nieadekwatny do rzeczywistości.


NA KONIEC

Pisałam kiedyś o tym, że próby niemyślenia o jedzeniu kończą się... nadmiernym myśleniem o pokarmie (a propos tego, dlaczego diety odchudzające nie działają - TUTAJ). Wspominałam też, że każdy nacisk rodzi opór - próby trzymania się restrykcyjnych zakazów na dłuższą metę spełzają na niczym, bo poleganie na silnej woli jest zgubne. Nasza siła wewnętrzna, nasze zasoby psychologiczne, są mocno ograniczone i nie zawsze starczy ich na to, by odmówić sobie czegoś, czego bardzo pragniemy, ale z jakiś powodów uznaliśmy za zakazane. Inna sprawa, że kategoryzowanie jedzenia na "złe"/"niezdrowe" lub "dobre"/"zdrowe" jest.... bezsensowne. A właściwie niewykonalne. Pomyśl np. o bananie: czy dwa banany zjedzone na drugie śniadanie przez osobę prowadzącą bardzo aktywny tryb życia to produkt zdrowy czy niezdrowy? A czy zjedzenie pięciu bananów na śniadanie przez osobę o mało aktywnym trybie życia to wybór zdrowy czy nie zdrowy?

Nie bójmy się jedzenia, nie bójmy się smaków. Nie bójmy się też słuchać naszego organizmu, bo bardzo często właśnie poprzez chęć zjedzenia konkretnego produktu, komunikuje nam coś ważnego.

PS - właśnie sobie przypomniałam, że całe wieki nie robiłam fasolowego ciasta czekoladowego. A jest poezją smaku! Przepis TUTAJ :)



Mniej Więcej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Instagram